Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony Nawrócony

Nawrócony

Autor: Bolesław Prus

Reżyseria: Piotr Gralak

Spektakl

Spektakl Nawrócony
Spektakl Nawrócony
Sławomir Orzechowski w roli Nawróconego

Sławomir Orzechowski

O SPEKTAKLU „NAWRÓCONY"

Sławomir Orzechowski w roli Nawróconego

O spektaklu

Błyskotliwy dowcip, subtelny sarkazm i lekkość narracji. Jednak pod tą atrakcyjną powierzchnią kryje się wstrząsająca diagnoza stanu relacji społecznych. Ponoć złego diabli nie wezmą. W przypadku pana Łukasza (Sławomir Orzechowski), starego skąpca, to powiedzenie nabiera nowego dosłownego znaczenia…

 

„Dzisiejszy świat taki chciwy”– stwierdza skąpiec, główny bohater, prosząc o miłosierdzie. Pazerny egoista uczestniczy w spotkaniu przyjaciół, które wymyka się spod kontroli. Nieoczekiwanie trafia do piekła, gdzie zostanie osądzony i skazany. Miejsce to okazuje się bardzo podobne do ówczesnej Warszawy. „Sen nie sen, sen nie sen” wypowiada na koniec, wątpiąc w realność tego doświadczenia.

 

Spektakl złożony jest z dwóch opowiadań Bolesława Prusa: „Powiastki cmentarne” oraz „Nawrócony”. Utwory te powstały w 1875 i 1881 roku, kiedy to autor miał zaledwie 28 i 34 lata i pracował jako dziennikarz prasowy, opisujący krzywdy i absurdy życia ówczesnej Warszawy. Ten piętnujący ton przemienia w opowiadaniach w baśniową konwencję, w ramach której ukryte intencje niespodziewanie się demaskują, a niesprawiedliwość skutkuje nadprzyrodzoną interwencją. Co ciekawe, Prus „Pozytywista” sięga do konwencji snu, wyprzedzając tym swoją epokę i wprowadzając czytelników w zawiłości umysłu ludzkiego.

 

Spektakl skupia się na realistycznym wizerunku postaci, aby prócz sytuacyjnego komizmu ocalić przenikliwość obrazu wzajemnych relacji międzyludzkich. Nawrócenie głównego bohatera jest pytaniem o wartość życia każdego z nas, o to jak traktujemy siebie i innych, o to jak kreujemy nasze otoczenie tu i teraz. Wtedy, w końcu XIX wieku, a także dzisiaj.

 

„W tym roku, w którym piszę te słowa, mija 111 rocznica śmierci Bolesława Prusa. Na jego nagrobku na warszawskich Powązkach rzeźbiarz Stanisław Jackowski umieścił napis: «Serce serc». Ale dlaczego? Tę zagadkę warto rozwiązać oglądając spektakl”– mówi reżyser Piotr Gralak

Plakat Nawrócony

Twórcy

Realizatorzy

toggle

Wojciech Stupnicki

Współpraca reżyserska

Rafał Wróblewski

Reżyseria światła

Anna Macugowska

Scenografia

Kinga Kubiak

Kostiumy

Marcin Pospieszalski

Muzyka

Filip Wałcerz

Fisharmonia

Michał Żak

Instrumenty dęte

Barbara Ojrzeńska

Inspicjentka

Karolina Dąbrowska

Kierowniczka produkcji

Błyskotliwy dowcip, subtelny sarkazm i lekkość narracji

Spektakl Nawrócony
Spektakl Nawrócony
Spektakl Nawrócony
Spektakl Nawrócony
Spektakl Nawrócony
Spektakl Nawrócony

1/6

Spektakl Nawrócony
Spektakl Nawrócony
Spektakl Nawrócony
Spektakl Nawrócony
Spektakl Nawrócony
Spektakl Nawrócony
Spektakl Nawrócony
Spektakl Nawrócony
Spektakl Nawrócony
Spektakl Nawrócony

1/6

Spektakl Nawrócony
Spektakl Nawrócony
Spektakl Nawrócony
Spektakl Nawrócony
Spektakl Nawrócony
Spektakl Nawrócony
Spektakl Nawrócony
CHCESZ WIEDZIEĆ,
KIEDY ZAGRAMY
W TWOJEJ OKOLICY?

Powiadomimy cię mailem,
gdy będziemy w twojej okolicy

Miasto

Białystok

Bydgoszcz

Gdańsk

Gorzów Wielkopolski

Katowice

Kielce

Kraków

Lublin

Łódź

Olsztyn

Opole

Poznań

Rzeszów

Szczecin

Toruń

Warszawa

Wrocław

Zielona Góra

Recenzje
krytyków (2)

„Nawrócony”

Dostałem kawałek dobrej roboty teatralnej, w efekcie której niesamowitość przeplata się ze śmiechem, a to wszystko z konkretnym społecznym tłem. Postaci są mocno przerysowane, ale dziś bardziej niż w czasach Prusa w taki sposób opowiada nam się takie historie.

Znam ludzi, dla których „Lalka” to jedna z najważniejszych książek, o dziwo nawet i młodych. Nie myślałem jednak o Bolesławie Prusie jako o autorze nadającym się na scenę. Teatr Klasyki Polskiej spróbował mnie przekonać, że to błąd. Wszystko z inicjatywy Piotra Gralaka, reżysera filmowego i doktora sztuki filmowej, który po raz pierwszy w życiu przygotował spektakl teatralny adaptując prozę Prusa. Zrobił to z miłości do niej, co samo w sobie odrobinę zaskakuje. Ale to interesujące zaskoczenie, nie ma tu nic z banału.

Od bajki do ludzkiej krzywdy

Spektakl Gralaka nazywa się „Nawrócony”. W istocie łączy dwa teksty drukowane pierwotnie w prasie jako nowele: „Powiastki cmentarne” z roku 1875 i właśnie „Nawróconego” z roku 1880. Kiedy to oglądałem, przypomniałem sobie, że jako bardzo młody człowiek musiałem je czytać. Zwłaszcza groteskowy obraz piekła, które „przypomina Warszawę”, wzięte z „Nawróconego”, ukrył się gdzieś w mojej podświadomości.

W pierwszym tekście grupka prawników opowiada sobie coś w rodzaju miniaturowych i podobno prawdziwych horrorków. W oryginale są podsłuchiwani w cukierni. Tu zbierają się na preferansie u skąpca Łukasza, kamienicznika. W drugim – Łukasz umiera i trafia do piekła. A może i nie umiera? Może to wszystko tylko sen? Prawnicy znów się pojawiają – tym razem jako duchy, które mają sądzić głównego bohatera.

Pisarz Wojciech Kudyba zwraca uwagę na pokrewieństwo tej drugiej powiastki z „Opowieścią wigilijną” Charlesa Dickensa, z archetypem superegoisty, czyli Scrooge’a. Tyle że dostajemy całkiem inną pointę, wyrażającą pesymizm Prusa wobec ludzkiej natury. Mnie może nawet bardziej zafascynował początek wyjęty z „Powiastek cmentarnych”, dziwaczny, jakby nieco szalony, kojarzący się z XIX- wieczną literaturą grozy (Edgar Allan Poe?), jednak przeniesioną w polskie, nawet warszawskie realia. „Nawróconego” sobie przypomniałem, więc zaskakiwał jakby mniej.

Chwilami myślałem sobie: czy to odrobinę nie za błahe, właśnie powiastkowe, jak na osobne przedstawienie? Zarazem dostałem kawałek dobrej roboty teatralnej, w efekcie której niesamowitość przeplata się ze śmiechem, a to wszystko z konkretnym społecznym tłem. Postaci są mocno przerysowane, chwilami tryskają ludzkimi emocjami, ale chwilami są jak kukiełki z komedii dell’arte. Ale dziś bardziej niż w czasach Prusa w taki sposób opowiada nam się takie historie.

Nierealna, jakby senna jest dekoracja Anny Marii Macugowskiej, przekonująca zarówno jako mieszkanie sknery jak i jako piekło. No i odmierzająca rytm całej historii muzyka Marcina Pospieszalskiego. Filip Wałcerz i Michał Żak też są jako multiinstrumenaliści częścią tej historii.

Szukając sensu: bez wątpienia Prus jako racjonalista używa odwołań do śmierci i piekła jako pretekstu, swoistej metafory tego co na ziemi. Stawia pytania o metafizykę, ale nie całkiem serio. Zarazem mamy ów wspomniany już przeze mnie pesymizm wobec ludzkiej natury (pytanie, kto zawinił?).

No i mamy okruszek społecznego kontekstu. Dziś w dobie modnej „ludowej historii Polski” warto pamiętać, że nie musi ona dotyczyć tylko chłopów. Prus często odwoływał się do zderzania biedy z bogactwem, i krzywdy z przemocą. Robił to jako rasowy reporter, nawet gdy posługiwał się piętrowymi igraszkami na poły baśniowymi. Nie był radykałem, w latach późniejszych polemizował z socjalistami, którym przypisywał pokusy rewolucyjne. Odwoływał się głównie do ludzkiego sumienia zamożniejszych i bardziej oświeconych. Mając świadomość, to z tego tekstu wprost wynika, co najmniej niepełnej skuteczności tych apeli.

Może to cenne, że teatr zajmujący się rozmaitymi aspektami, można by rzec obliczami polskiej tradycji, o tym wątku obecnym w polskiej klasyce przypomniał. Zarazem jest coś jeszcze, za co ten spektakl musi dostać ode mnie co najmniej bardzo mocnego plusa.

Orzechowski, czyli człowieczeństwo

Piszę o zręcznej robocie teatralnej. Ale to dotyczy w pierwszym rzędzie aktorstwa. To wielki popis Sławomira Orzechowskiego w roli Łukasza. Wychwalałem do niedawno za główną rolę w „Wachlarzu” Goldoniego z Teatrze Współczesnym. Tam mistrzowsko sportretowany zubożały hrabia, mistrz jałowych intryg, mitoman i gaduła. Tu wrak człowieka, tak żałosny, że aż budzący przewrotne współczucie (to fenomen godny Łatki z „Dożywocia”, innego spektaklu Teatru Klasyki Polskiej). Człowiek tak zły (może po prostu niereformowalny), że strawić go nie może samo piekło.

Orzechowski ma same aktorskie atuty: wyrazistą fizjonomię i głos nie do podrobienia. Ale co on z tym głosem, co z tą sylwetką, z twarzą wyprawia! Te wszystkie zaśpiewy, te miny, te groteskowe zabawy własnym ciałem, cała przedziwna technologia prowadzenia postaci, że śmiech, rzęsisty i szczery, nagle zamiera nam w ustach. To człowieczeństwo tak pokręcone i żałosne… Dla niego powinno się pisać sztuki. Tylko czy mamy wystarczająco utalentowanych autorów? Prus się w tym sensie nadał.

Co ciekawe partnerują mu aktorzy nie będący pierwszymi gwiazdami warszawskich scen, czasem spoza stolicy, gdzie kryją się czasem skarby. Bardzo obecny w Teatrze Klasyki Maciej Wyczański czasem aż przesadza w swoich karykaturach postaci, ale tu jako rozedrgany, nadaktywny Adwokat utrafia w konwencję chwilami zabawnej, chwilami ponurej bajki. Zróżnicowane i jakże charakterystyczne postaci Sędziego i Prokuratora oferują nam Michał Jarmicki i Bartosz Turzyński. Wyrazistym Diabłem, tym razem kobietą, jest Aurelia Sobczak. Całości dopełniają Michał Barczak i Gizella Bortel, każde w kilku rolach. Mieliśmy do czynienia z dobrze zestrojonym teamem.

Jeśli dodać różne uwagi i myśli, jakie się rodziły podczas „Nawróconego”, trudno nie uznać przedsięwzięcia za udane. Nawet jeśli ktoś powie z lekkim rozczarowaniem: „Jak to, ta przypowiastka ma nam wystarczyć?”. Publika świetnie reaguje na rozmaite nerwy, na sygnały tego przedstawienia. A ja się zastanawiam nad niezmiennością ludzkiej natury, pomimo historycznych przemian. Wszak na końcu skąpiec Łukasz zostaje skazany poniekąd na wieczne życie na ziemi. To może żyje pośród nas?

CZYTAJ DALEJ

05.02.2024

Plakat Nawrócony

„Nawrócony”

Dostałem kawałek dobrej roboty teatralnej, w efekcie której niesamowitość przeplata się ze śmiechem, a to wszystko z konkretnym społecznym tłem. Postaci są mocno przerysowane, ale dziś bardziej niż w czasach Prusa w taki sposób opowiada nam się takie historie.

Znam ludzi, dla których „Lalka” to jedna z najważniejszych książek, o dziwo nawet i młodych. Nie myślałem jednak o Bolesławie Prusie jako o autorze nadającym się na scenę. Teatr Klasyki Polskiej spróbował mnie przekonać, że to błąd. Wszystko z inicjatywy Piotra Gralaka, reżysera filmowego i doktora sztuki filmowej, który po raz pierwszy w życiu przygotował spektakl teatralny adaptując prozę Prusa. Zrobił to z miłości do niej, co samo w sobie odrobinę zaskakuje. Ale to interesujące zaskoczenie, nie ma tu nic z banału.

Od bajki do ludzkiej krzywdy

Spektakl Gralaka nazywa się „Nawrócony”. W istocie łączy dwa teksty drukowane pierwotnie w prasie jako nowele: „Powiastki cmentarne” z roku 1875 i właśnie „Nawróconego” z roku 1880. Kiedy to oglądałem, przypomniałem sobie, że jako bardzo młody człowiek musiałem je czytać. Zwłaszcza groteskowy obraz piekła, które „przypomina Warszawę”, wzięte z „Nawróconego”, ukrył się gdzieś w mojej podświadomości.

W pierwszym tekście grupka prawników opowiada sobie coś w rodzaju miniaturowych i podobno prawdziwych horrorków. W oryginale są podsłuchiwani w cukierni. Tu zbierają się na preferansie u skąpca Łukasza, kamienicznika. W drugim – Łukasz umiera i trafia do piekła. A może i nie umiera? Może to wszystko tylko sen? Prawnicy znów się pojawiają – tym razem jako duchy, które mają sądzić głównego bohatera.

Pisarz Wojciech Kudyba zwraca uwagę na pokrewieństwo tej drugiej powiastki z „Opowieścią wigilijną” Charlesa Dickensa, z archetypem superegoisty, czyli Scrooge’a. Tyle że dostajemy całkiem inną pointę, wyrażającą pesymizm Prusa wobec ludzkiej natury. Mnie może nawet bardziej zafascynował początek wyjęty z „Powiastek cmentarnych”, dziwaczny, jakby nieco szalony, kojarzący się z XIX- wieczną literaturą grozy (Edgar Allan Poe?), jednak przeniesioną w polskie, nawet warszawskie realia. „Nawróconego” sobie przypomniałem, więc zaskakiwał jakby mniej.

Chwilami myślałem sobie: czy to odrobinę nie za błahe, właśnie powiastkowe, jak na osobne przedstawienie? Zarazem dostałem kawałek dobrej roboty teatralnej, w efekcie której niesamowitość przeplata się ze śmiechem, a to wszystko z konkretnym społecznym tłem. Postaci są mocno przerysowane, chwilami tryskają ludzkimi emocjami, ale chwilami są jak kukiełki z komedii dell’arte. Ale dziś bardziej niż w czasach Prusa w taki sposób opowiada nam się takie historie.

Nierealna, jakby senna jest dekoracja Anny Marii Macugowskiej, przekonująca zarówno jako mieszkanie sknery jak i jako piekło. No i odmierzająca rytm całej historii muzyka Marcina Pospieszalskiego. Filip Wałcerz i Michał Żak też są jako multiinstrumenaliści częścią tej historii.

Szukając sensu: bez wątpienia Prus jako racjonalista używa odwołań do śmierci i piekła jako pretekstu, swoistej metafory tego co na ziemi. Stawia pytania o metafizykę, ale nie całkiem serio. Zarazem mamy ów wspomniany już przeze mnie pesymizm wobec ludzkiej natury (pytanie, kto zawinił?).

No i mamy okruszek społecznego kontekstu. Dziś w dobie modnej „ludowej historii Polski” warto pamiętać, że nie musi ona dotyczyć tylko chłopów. Prus często odwoływał się do zderzania biedy z bogactwem, i krzywdy z przemocą. Robił to jako rasowy reporter, nawet gdy posługiwał się piętrowymi igraszkami na poły baśniowymi. Nie był radykałem, w latach późniejszych polemizował z socjalistami, którym przypisywał pokusy rewolucyjne. Odwoływał się głównie do ludzkiego sumienia zamożniejszych i bardziej oświeconych. Mając świadomość, to z tego tekstu wprost wynika, co najmniej niepełnej skuteczności tych apeli.

Może to cenne, że teatr zajmujący się rozmaitymi aspektami, można by rzec obliczami polskiej tradycji, o tym wątku obecnym w polskiej klasyce przypomniał. Zarazem jest coś jeszcze, za co ten spektakl musi dostać ode mnie co najmniej bardzo mocnego plusa.

Orzechowski, czyli człowieczeństwo

Piszę o zręcznej robocie teatralnej. Ale to dotyczy w pierwszym rzędzie aktorstwa. To wielki popis Sławomira Orzechowskiego w roli Łukasza. Wychwalałem do niedawno za główną rolę w „Wachlarzu” Goldoniego z Teatrze Współczesnym. Tam mistrzowsko sportretowany zubożały hrabia, mistrz jałowych intryg, mitoman i gaduła. Tu wrak człowieka, tak żałosny, że aż budzący przewrotne współczucie (to fenomen godny Łatki z „Dożywocia”, innego spektaklu Teatru Klasyki Polskiej). Człowiek tak zły (może po prostu niereformowalny), że strawić go nie może samo piekło.

Orzechowski ma same aktorskie atuty: wyrazistą fizjonomię i głos nie do podrobienia. Ale co on z tym głosem, co z tą sylwetką, z twarzą wyprawia! Te wszystkie zaśpiewy, te miny, te groteskowe zabawy własnym ciałem, cała przedziwna technologia prowadzenia postaci, że śmiech, rzęsisty i szczery, nagle zamiera nam w ustach. To człowieczeństwo tak pokręcone i żałosne… Dla niego powinno się pisać sztuki. Tylko czy mamy wystarczająco utalentowanych autorów? Prus się w tym sensie nadał.

Co ciekawe partnerują mu aktorzy nie będący pierwszymi gwiazdami warszawskich scen, czasem spoza stolicy, gdzie kryją się czasem skarby. Bardzo obecny w Teatrze Klasyki Maciej Wyczański czasem aż przesadza w swoich karykaturach postaci, ale tu jako rozedrgany, nadaktywny Adwokat utrafia w konwencję chwilami zabawnej, chwilami ponurej bajki. Zróżnicowane i jakże charakterystyczne postaci Sędziego i Prokuratora oferują nam Michał Jarmicki i Bartosz Turzyński. Wyrazistym Diabłem, tym razem kobietą, jest Aurelia Sobczak. Całości dopełniają Michał Barczak i Gizella Bortel, każde w kilku rolach. Mieliśmy do czynienia z dobrze zestrojonym teamem.

Jeśli dodać różne uwagi i myśli, jakie się rodziły podczas „Nawróconego”, trudno nie uznać przedsięwzięcia za udane. Nawet jeśli ktoś powie z lekkim rozczarowaniem: „Jak to, ta przypowiastka ma nam wystarczyć?”. Publika świetnie reaguje na rozmaite nerwy, na sygnały tego przedstawienia. A ja się zastanawiam nad niezmiennością ludzkiej natury, pomimo historycznych przemian. Wszak na końcu skąpiec Łukasz zostaje skazany poniekąd na wieczne życie na ziemi. To może żyje pośród nas?

CZYTAJ DALEJ

05.02.2024

„Nawrócony”

Bolesław Prus, dziś postrzegany głównie jako wybitny autor utworów literackich – powieści, opowiadań i nowel, w okresie pozytywizmu uchodził za wielki autorytet również w innych dziedzinach – współcześni widzieli w nim i doceniali wnikliwego kronikarza, wielkiego myśliciela i popularyzatora wiedzy, a także publicystę oraz działacza społecznego. „Niezwykły, tajemniczy człowiek. Wspomniawszy »Lalkę«, trudno uwierzyć, że ta szara człeczyna napisać zdołała takie arcydzieło” – pisał o nim Żeromski. Nie był rodowitym warszawiakiem, ale przeżywszy w stolicy czterdzieści pięć lat, pokochał to miasto, „które cieszy się wielką liczbą pięknych kobiet i pożałowania godnych studzien”. Nie rezygnując nigdy z wielce krytycznej oceny stolicy, opisywał niedostatki życia codziennego, utyskiwał na ludzką nędzę i krzywdy, pragnąc poprawić stan życia przeciętnych mieszkańców. Interesowała go natura człowiecza. Widział w niej coś wielkiego, pięknego, zaplątanego w pierwiastek diabelski, wręcz łajdacki. Całe szczęście jego nowatorska myśl nie popada obecnie w zapomnienie – jest odkrywana na nowo, wciąż inspirując twórców, otwartych na głębię i bogactwo filozoficznych, teologicznych i przyrodniczych aspektów pisarstwa Aleksandra Głowackiego.

Na przekór naszej mrocznej naturze, tak ciekawie opisanej przez Prusa i wraz z jego moralizującymi ideałami życiowymi, reżyserzy przenoszą na teatralne deski jego prozę, dostrzegając wartość synkretyzmu utworów literackich, łączących romantyczne rozważania z felietonizmem i dziennikarskim interwencjonizmem. Tak można spojrzeć na przedstawienie Piotra Gralaka, reżysera „Nawróconego”, oparte na opowiadaniach Bolesława Prusa „Opowiastki cmentarne” oraz „Nawrócony”. W Teatrze Klasyki Polskiej niesamowite perełki polskiej literatury brzmią najlepiej, a realizatorzy i aktorzy nadają im nową, atrakcyjną dla widza formę, dopracowaną i przemyślaną. Pełen dowcipu, sarkazmu, refleksyjno-realistyczny, z ciekawie zarysowanymi, psychologiczno – analitycznymi wizerunkami postaci spektakl Piotra Gralaka znakomicie wpisuje się w ową formułę.

Opowiadanie „Nawrócony” pierwszy raz ukazało się na łamach „Kalendarza humorystycznego Muchy dla porządnych ludzi na rok 1881”. Głównym bohaterem czyni Prus pana Łukasza, prawie siedemdziesięcioletniego, skąpego egoistę. Zgorzkniały starzec jest właścicielem kamienicy i lichwiarzem, a ponadto bezmyślnym, nałogowym zbieraczem rzeczy. Ten typowy dusigrosz to daleki krewny Ebenezera Scrooge’a z „Opowieści wigilijnej” Charlesa Dickensa, jednak w przeciwieństwie do pierwowzoru pozostaje osobnikiem zatwardziałym, niepodlegającym żadnym zmianom – beznadziejnym egotykiem i krzywdzicielem z natury oraz z wyboru. „Głuchy na krzyk cierpień i klątw, obojętny dla nieszczęść, jakie wytwarzał, skromny w użyciu, krzywdził ludzi na prawo i na lewo, sam nic osobliwego nie zaznał, tylko chwytał i gromadził”- pisał o swym bohaterze autor noweli. Z tą czarną komedią o ludzkiej naturze Gralak łączy inne opowiadanie Bolesława Prusa – „Powiastki cmentarne” z 1875 roku, dzieło w klimacie strasznych historii szeptanych nocą. Akcja noweli toczy się gdzieś w kawiarni, w której trzech prawników spotyka się przy szklaneczce ponczu i partyjce preferansa, by snuć ciekawe opowieści o uczuciach i młodości. Kolejne, zazębiające się umyślnie wspomnienia dawnych lat budzą uśpione demony przeszłości, strasząc i przestrzegając.

Prus nie raz wykorzystał pomysł przeniesienia bohaterów w alternatywną rzeczywistość snu, W „Nawróconym” z pewnością pozostaje pod wpływem Dickensa, jednak nie powtarza jego optymistycznych wniosków. „Teraz rozumiemy, co stanowi rdzeń sztuki wielkiej: oto przedstawienie najogólniejszych przyczyn i najstalszych praw, jakie rządzą światem, przede wszystkim naturalnie światem ludzkim, tudzież najogólniejszych i najstalszych cech, jakie spotykamy w zjawiskach, ale – przedstawienie tego w sposób plastyczny, zrozumiały dla ogółu” – stwierdzał z przekonaniem. Czyż nie miał racji? Reżyser i autor scenicznej adaptacji „Nawróconego” umiejętnie prowadzi linię dramaturgiczną spektaklu, by pokazać, że niemal po stu pięćdziesięciu latach słowa pisarza brzmią wciąż dziwnie aktualnymi akcentami i są równie przewrotnymi jak dawniej. Dobrze i czytelnie dookreślone, wszystkie wątki idealnie przeplatają się ze sobą, nawet jeśli pozostają w formie szkicu. Piotr Gralak czyta tragikomedię przez pryzmat naszych czasów i warunków, pozwalając dostrzec nieoczywiste niuanse i aluzje (niektóre wydają się dziś równie celne i ostre jak pod koniec XIX stulecia…), podkreśla skojarzenia, uwypukla bystre, analityczne spostrzeżenia autora na temat ludzkiej natury. Refleksja oraz wciąż świeże i uniwersalne przesłanie, którego korzenie tkwią w dziełach warszawskiego prozaika nie są, niestety, zbyt optymistyczne. Reżyser jest wierny klasycznemu tekstowi, szanując geniusz autora i pokazując błyskotliwość dowcipu w dialogu, subtelny sarkazm i lekkość narracji, ubranych niekiedy w baśniową szatę. A pod tą niepozorną, ucieszną powierzchnią kryje się wstrząsający realizm w opisie szarej rzeczywistości oraz w diagnozie relacji międzyludzkich. Podążając za mistrzem, Gralak materializuje to, co niematerialne. W ten sposób wyraziście i przekonująco oddaje psychologiczną złożoność wizerunków bohaterów, wnika w głąb ludzkich dusz. Prus wiedział doskonale, jak za pomocą paru obrazów i z wykorzystaniem zaledwie kilku postaci opowiedzieć o współczesnym życiu, stukać do sumień i budzić poczucie winy. I dodatkowo odmalować życie społeczne Warszawy – dziwnie znajome i nam… .

Aktorzy, obsadzeni w rolach postaci z kart nowelek Prusa, dobrze wyczuwają całościowy, satyryczno – groteskowy klimat spektaklu, kreśląc sylwetki swych bohaterów raz szerokim, innym razem drobnym gestem, zawsze celnym słowem. Zespołowa gra podkreśla spójność dramaturgii, nadaje rytm i ton przedstawieniu. Sławomir Orzechowski z wielką aktorską wprawą pokazuje na scenie tragikomiczne, psychologiczne studium człowieka zepsutego – chciwca żyjącego w świecie własnych, niespełnionych pragnień, skłóconego z całym otoczeniem, uwikłanego w procesy sądowe i hołdującego namiętnościom: gromadzeniu pieniędzy, przedmiotów i gratów wszelakich oraz karcianej grze. Kreacja Orzechowskiego przywodzi na myśl maestrię dawnych mistrzyń i mistrzów teatru. Aktor jest zabawny, czasem przerażający, zmienny jak kameleon, gdy wykorzystując swe doświadczenie, z techniczną biegłością buduje postać Nawróconego. Absurdalne sytuacje i myśli, którym ulega nie są obce i pozostałym. Maciej Wyczański jako Adwokat potrafi być trochę tajemniczy, momentami zabawny, a innym razem brawurowo, szatańsko żywotny. Pozostali partnerują mu znakomicie – diaboliczna Aurelia Sobczak, celowo przejaskrawiona i zmysłowa, staje się ironiczna i nieprzejednana. Intrygujący Prokurator, czyli Bartosz Turzyński kolejny raz ujmuje mnie swoją grą (nie tak dawno jako Pełnomocnik w „Ambasadorze” Mrożka). Michał Jarmicki w roli Sędziego nie ustępuje pozostałym aktorom, dobrze oddając charakter swej postaci. I jeszcze Gizela Bortel – urocza, wzruszająca Maria oraz dosadna Żebraczka – potrafi z taką wrażliwością identyfikować się z kreowanymi postaciami, że trudno nie wierzyć w jej prawdziwość. Michał Barczak nie pozostaje w tle, choć jego role są przecież drugoplanowe, drobniejsze, acz godne zauważenia. Wiarygodność postaci podkreśla odpowiedni kostium (projektowany przez Kingę Kubiak), a niezapomnianego smaku dodaje muzyka wykonywana na żywo – tu czaruje Filip Wałcerz na fisharmonii i Michał Żak – instrumenty dęte. Muzyka skomponowana przez Marcina Pospieszalskiego wibruje nowoczesnym dźwiękiem z klasyczną elegancją, wypełnia przestrzeń, dopowiada. Wtóruje jej odpowiednia gra świateł Rafała Wróblewskiego.

„Nie rób szkody sobie ani innym; bądź użyteczny dla siebie i wszystkiego, co cię otacza; nie psuj i nie upadlaj siebie ani żadnej własności narodu; doskonal się i przyczyniaj się do doskonalenia społeczeństwa” – oto motto Prusa, nad którym warto się zadumać, choć w spektaklu go nie usłyszymy.

„Nawrócony”, według prozy Prusa, pozostanie mistrzowskim popisem aktorów, wprawnie kreślących barwne sylwetki bohaterów oraz ich portrety psychologiczne. To także wyraz twórczej ekspresji reżysera, jego wnikliwości i szacunku dla klasycznych, ponadczasowych arcydzieł. Dzięki temu mamy okazję uczestniczyć we wspaniałej uczcie, która porusza i niepokoi. Teatr Klasyki Polskiej może trafić w czułe struny dusz wszystkich teatromanów.

Anna Czajkowska

CZYTAJ DALEJ

24.01.2024

Plakat Nawrócony

„Nawrócony”

Bolesław Prus, dziś postrzegany głównie jako wybitny autor utworów literackich – powieści, opowiadań i nowel, w okresie pozytywizmu uchodził za wielki autorytet również w innych dziedzinach – współcześni widzieli w nim i doceniali wnikliwego kronikarza, wielkiego myśliciela i popularyzatora wiedzy, a także publicystę oraz działacza społecznego. „Niezwykły, tajemniczy człowiek. Wspomniawszy »Lalkę«, trudno uwierzyć, że ta szara człeczyna napisać zdołała takie arcydzieło” – pisał o nim Żeromski. Nie był rodowitym warszawiakiem, ale przeżywszy w stolicy czterdzieści pięć lat, pokochał to miasto, „które cieszy się wielką liczbą pięknych kobiet i pożałowania godnych studzien”. Nie rezygnując nigdy z wielce krytycznej oceny stolicy, opisywał niedostatki życia codziennego, utyskiwał na ludzką nędzę i krzywdy, pragnąc poprawić stan życia przeciętnych mieszkańców. Interesowała go natura człowiecza. Widział w niej coś wielkiego, pięknego, zaplątanego w pierwiastek diabelski, wręcz łajdacki. Całe szczęście jego nowatorska myśl nie popada obecnie w zapomnienie – jest odkrywana na nowo, wciąż inspirując twórców, otwartych na głębię i bogactwo filozoficznych, teologicznych i przyrodniczych aspektów pisarstwa Aleksandra Głowackiego.

Na przekór naszej mrocznej naturze, tak ciekawie opisanej przez Prusa i wraz z jego moralizującymi ideałami życiowymi, reżyserzy przenoszą na teatralne deski jego prozę, dostrzegając wartość synkretyzmu utworów literackich, łączących romantyczne rozważania z felietonizmem i dziennikarskim interwencjonizmem. Tak można spojrzeć na przedstawienie Piotra Gralaka, reżysera „Nawróconego”, oparte na opowiadaniach Bolesława Prusa „Opowiastki cmentarne” oraz „Nawrócony”. W Teatrze Klasyki Polskiej niesamowite perełki polskiej literatury brzmią najlepiej, a realizatorzy i aktorzy nadają im nową, atrakcyjną dla widza formę, dopracowaną i przemyślaną. Pełen dowcipu, sarkazmu, refleksyjno-realistyczny, z ciekawie zarysowanymi, psychologiczno – analitycznymi wizerunkami postaci spektakl Piotra Gralaka znakomicie wpisuje się w ową formułę.

Opowiadanie „Nawrócony” pierwszy raz ukazało się na łamach „Kalendarza humorystycznego Muchy dla porządnych ludzi na rok 1881”. Głównym bohaterem czyni Prus pana Łukasza, prawie siedemdziesięcioletniego, skąpego egoistę. Zgorzkniały starzec jest właścicielem kamienicy i lichwiarzem, a ponadto bezmyślnym, nałogowym zbieraczem rzeczy. Ten typowy dusigrosz to daleki krewny Ebenezera Scrooge’a z „Opowieści wigilijnej” Charlesa Dickensa, jednak w przeciwieństwie do pierwowzoru pozostaje osobnikiem zatwardziałym, niepodlegającym żadnym zmianom – beznadziejnym egotykiem i krzywdzicielem z natury oraz z wyboru. „Głuchy na krzyk cierpień i klątw, obojętny dla nieszczęść, jakie wytwarzał, skromny w użyciu, krzywdził ludzi na prawo i na lewo, sam nic osobliwego nie zaznał, tylko chwytał i gromadził”- pisał o swym bohaterze autor noweli. Z tą czarną komedią o ludzkiej naturze Gralak łączy inne opowiadanie Bolesława Prusa – „Powiastki cmentarne” z 1875 roku, dzieło w klimacie strasznych historii szeptanych nocą. Akcja noweli toczy się gdzieś w kawiarni, w której trzech prawników spotyka się przy szklaneczce ponczu i partyjce preferansa, by snuć ciekawe opowieści o uczuciach i młodości. Kolejne, zazębiające się umyślnie wspomnienia dawnych lat budzą uśpione demony przeszłości, strasząc i przestrzegając.

Prus nie raz wykorzystał pomysł przeniesienia bohaterów w alternatywną rzeczywistość snu, W „Nawróconym” z pewnością pozostaje pod wpływem Dickensa, jednak nie powtarza jego optymistycznych wniosków. „Teraz rozumiemy, co stanowi rdzeń sztuki wielkiej: oto przedstawienie najogólniejszych przyczyn i najstalszych praw, jakie rządzą światem, przede wszystkim naturalnie światem ludzkim, tudzież najogólniejszych i najstalszych cech, jakie spotykamy w zjawiskach, ale – przedstawienie tego w sposób plastyczny, zrozumiały dla ogółu” – stwierdzał z przekonaniem. Czyż nie miał racji? Reżyser i autor scenicznej adaptacji „Nawróconego” umiejętnie prowadzi linię dramaturgiczną spektaklu, by pokazać, że niemal po stu pięćdziesięciu latach słowa pisarza brzmią wciąż dziwnie aktualnymi akcentami i są równie przewrotnymi jak dawniej. Dobrze i czytelnie dookreślone, wszystkie wątki idealnie przeplatają się ze sobą, nawet jeśli pozostają w formie szkicu. Piotr Gralak czyta tragikomedię przez pryzmat naszych czasów i warunków, pozwalając dostrzec nieoczywiste niuanse i aluzje (niektóre wydają się dziś równie celne i ostre jak pod koniec XIX stulecia…), podkreśla skojarzenia, uwypukla bystre, analityczne spostrzeżenia autora na temat ludzkiej natury. Refleksja oraz wciąż świeże i uniwersalne przesłanie, którego korzenie tkwią w dziełach warszawskiego prozaika nie są, niestety, zbyt optymistyczne. Reżyser jest wierny klasycznemu tekstowi, szanując geniusz autora i pokazując błyskotliwość dowcipu w dialogu, subtelny sarkazm i lekkość narracji, ubranych niekiedy w baśniową szatę. A pod tą niepozorną, ucieszną powierzchnią kryje się wstrząsający realizm w opisie szarej rzeczywistości oraz w diagnozie relacji międzyludzkich. Podążając za mistrzem, Gralak materializuje to, co niematerialne. W ten sposób wyraziście i przekonująco oddaje psychologiczną złożoność wizerunków bohaterów, wnika w głąb ludzkich dusz. Prus wiedział doskonale, jak za pomocą paru obrazów i z wykorzystaniem zaledwie kilku postaci opowiedzieć o współczesnym życiu, stukać do sumień i budzić poczucie winy. I dodatkowo odmalować życie społeczne Warszawy – dziwnie znajome i nam… .

Aktorzy, obsadzeni w rolach postaci z kart nowelek Prusa, dobrze wyczuwają całościowy, satyryczno – groteskowy klimat spektaklu, kreśląc sylwetki swych bohaterów raz szerokim, innym razem drobnym gestem, zawsze celnym słowem. Zespołowa gra podkreśla spójność dramaturgii, nadaje rytm i ton przedstawieniu. Sławomir Orzechowski z wielką aktorską wprawą pokazuje na scenie tragikomiczne, psychologiczne studium człowieka zepsutego – chciwca żyjącego w świecie własnych, niespełnionych pragnień, skłóconego z całym otoczeniem, uwikłanego w procesy sądowe i hołdującego namiętnościom: gromadzeniu pieniędzy, przedmiotów i gratów wszelakich oraz karcianej grze. Kreacja Orzechowskiego przywodzi na myśl maestrię dawnych mistrzyń i mistrzów teatru. Aktor jest zabawny, czasem przerażający, zmienny jak kameleon, gdy wykorzystując swe doświadczenie, z techniczną biegłością buduje postać Nawróconego. Absurdalne sytuacje i myśli, którym ulega nie są obce i pozostałym. Maciej Wyczański jako Adwokat potrafi być trochę tajemniczy, momentami zabawny, a innym razem brawurowo, szatańsko żywotny. Pozostali partnerują mu znakomicie – diaboliczna Aurelia Sobczak, celowo przejaskrawiona i zmysłowa, staje się ironiczna i nieprzejednana. Intrygujący Prokurator, czyli Bartosz Turzyński kolejny raz ujmuje mnie swoją grą (nie tak dawno jako Pełnomocnik w „Ambasadorze” Mrożka). Michał Jarmicki w roli Sędziego nie ustępuje pozostałym aktorom, dobrze oddając charakter swej postaci. I jeszcze Gizela Bortel – urocza, wzruszająca Maria oraz dosadna Żebraczka – potrafi z taką wrażliwością identyfikować się z kreowanymi postaciami, że trudno nie wierzyć w jej prawdziwość. Michał Barczak nie pozostaje w tle, choć jego role są przecież drugoplanowe, drobniejsze, acz godne zauważenia. Wiarygodność postaci podkreśla odpowiedni kostium (projektowany przez Kingę Kubiak), a niezapomnianego smaku dodaje muzyka wykonywana na żywo – tu czaruje Filip Wałcerz na fisharmonii i Michał Żak – instrumenty dęte. Muzyka skomponowana przez Marcina Pospieszalskiego wibruje nowoczesnym dźwiękiem z klasyczną elegancją, wypełnia przestrzeń, dopowiada. Wtóruje jej odpowiednia gra świateł Rafała Wróblewskiego.

„Nie rób szkody sobie ani innym; bądź użyteczny dla siebie i wszystkiego, co cię otacza; nie psuj i nie upadlaj siebie ani żadnej własności narodu; doskonal się i przyczyniaj się do doskonalenia społeczeństwa” – oto motto Prusa, nad którym warto się zadumać, choć w spektaklu go nie usłyszymy.

„Nawrócony”, według prozy Prusa, pozostanie mistrzowskim popisem aktorów, wprawnie kreślących barwne sylwetki bohaterów oraz ich portrety psychologiczne. To także wyraz twórczej ekspresji reżysera, jego wnikliwości i szacunku dla klasycznych, ponadczasowych arcydzieł. Dzięki temu mamy okazję uczestniczyć we wspaniałej uczcie, która porusza i niepokoi. Teatr Klasyki Polskiej może trafić w czułe struny dusz wszystkich teatromanów.

Anna Czajkowska

CZYTAJ DALEJ

24.01.2024

Recenzje
Widzów (8)

„Nawrócony”

Super, że jesteście! dziękuję. Wyszłam ze spektaklu oczarowana :) grą aktorów, reżyserią i samym tekstem/tekstami. Temat ciągle aktualny, powinien być.....przypominany nam ludziom na tym świecie i wśród innych. GRAJCIE!

Anna

CZYTAJ DALEJ

09.03.2024

„Nawrócony”

Drugie opowiadanie zawierało ciekawe elementy choreograficzne. Gesty diabła i świetne efekty głosowe tworzyły tę postać, jak i atmosferę piekła. Historia Łukasza wciągnęła, zwłaszcza, że wiele pytań pozostało otwartych. Brakowało jedynie klamry łączącej opowiadania. Świetna gra wszystkich aktorów, zwłaszcza tytułowa rola Nawróconego, na uwagę zasługuje również sędzia, który obrazowo przedstawił jedną z cmentarnych historii. Trafiony zabieg wchodzenia w postacie i retrospekcji historii.

Mona

CZYTAJ DALEJ

24.02.2024

„Nawrócony”

Klasyka z przesłaniem. Dziękuję że jest taki Teatr przez duże T. Staram się z rodziną i znajomymi nie przeoczyć żadnego przedstawienia

Sławek

CZYTAJ DALEJ

24.02.2024

„Nawrócony”

Bardzo dobre przedstawienie

Czokos

CZYTAJ DALEJ

23.02.2024

„Nawrócony”

Gorąco polecam. Wspaniała gra aktorska, muzyka budująca nastrój i stara prawda o ludzkiej zachłanności na dobra ziemskie.

CZYTAJ DALEJ

22.02.2024

„Nawrócony”

Polecam

CZYTAJ DALEJ

21.02.2024

„Nawrócony”

Świetne. Nie tylko wspaniały teatr, ale też doskonała atmosfera tworzona przez zespół.

Clavi

CZYTAJ DALEJ

23.01.2024

„Nawrócony”

Świetna sztuka, bardzo dobra gra aktorska. Przydałoby się jednak numerowanie miejsc.

Joanna

CZYTAJ DALEJ

22.01.2024

05.02.2024

Recenzja „Nawrócony”

Dostałem kawałek dobrej roboty teatralnej, w efekcie której niesamowitość przeplata się ze śmiechem, a to wszystko z konkretnym społecznym tłem. Postaci są mocno przerysowane, ale dziś bardziej niż w czasach Prusa w taki sposób opowiada nam się takie historie.

Znam ludzi, dla których „Lalka” to jedna z najważniejszych książek, o dziwo nawet i młodych. Nie myślałem jednak o Bolesławie Prusie jako o autorze nadającym się na scenę. Teatr Klasyki Polskiej spróbował mnie przekonać, że to błąd. Wszystko z inicjatywy Piotra Gralaka, reżysera filmowego i doktora sztuki filmowej, który po raz pierwszy w życiu przygotował spektakl teatralny adaptując prozę Prusa. Zrobił to z miłości do niej, co samo w sobie odrobinę zaskakuje. Ale to interesujące zaskoczenie, nie ma tu nic z banału.

Od bajki do ludzkiej krzywdy

Spektakl Gralaka nazywa się „Nawrócony”. W istocie łączy dwa teksty drukowane pierwotnie w prasie jako nowele: „Powiastki cmentarne” z roku 1875 i właśnie „Nawróconego” z roku 1880. Kiedy to oglądałem, przypomniałem sobie, że jako bardzo młody człowiek musiałem je czytać. Zwłaszcza groteskowy obraz piekła, które „przypomina Warszawę”, wzięte z „Nawróconego”, ukrył się gdzieś w mojej podświadomości.

W pierwszym tekście grupka prawników opowiada sobie coś w rodzaju miniaturowych i podobno prawdziwych horrorków. W oryginale są podsłuchiwani w cukierni. Tu zbierają się na preferansie u skąpca Łukasza, kamienicznika. W drugim – Łukasz umiera i trafia do piekła. A może i nie umiera? Może to wszystko tylko sen? Prawnicy znów się pojawiają – tym razem jako duchy, które mają sądzić głównego bohatera.

Pisarz Wojciech Kudyba zwraca uwagę na pokrewieństwo tej drugiej powiastki z „Opowieścią wigilijną” Charlesa Dickensa, z archetypem superegoisty, czyli Scrooge’a. Tyle że dostajemy całkiem inną pointę, wyrażającą pesymizm Prusa wobec ludzkiej natury. Mnie może nawet bardziej zafascynował początek wyjęty z „Powiastek cmentarnych”, dziwaczny, jakby nieco szalony, kojarzący się z XIX- wieczną literaturą grozy (Edgar Allan Poe?), jednak przeniesioną w polskie, nawet warszawskie realia. „Nawróconego” sobie przypomniałem, więc zaskakiwał jakby mniej.

Chwilami myślałem sobie: czy to odrobinę nie za błahe, właśnie powiastkowe, jak na osobne przedstawienie? Zarazem dostałem kawałek dobrej roboty teatralnej, w efekcie której niesamowitość przeplata się ze śmiechem, a to wszystko z konkretnym społecznym tłem. Postaci są mocno przerysowane, chwilami tryskają ludzkimi emocjami, ale chwilami są jak kukiełki z komedii dell’arte. Ale dziś bardziej niż w czasach Prusa w taki sposób opowiada nam się takie historie.

Nierealna, jakby senna jest dekoracja Anny Marii Macugowskiej, przekonująca zarówno jako mieszkanie sknery jak i jako piekło. No i odmierzająca rytm całej historii muzyka Marcina Pospieszalskiego. Filip Wałcerz i Michał Żak też są jako multiinstrumenaliści częścią tej historii.

Szukając sensu: bez wątpienia Prus jako racjonalista używa odwołań do śmierci i piekła jako pretekstu, swoistej metafory tego co na ziemi. Stawia pytania o metafizykę, ale nie całkiem serio. Zarazem mamy ów wspomniany już przeze mnie pesymizm wobec ludzkiej natury (pytanie, kto zawinił?).

No i mamy okruszek społecznego kontekstu. Dziś w dobie modnej „ludowej historii Polski” warto pamiętać, że nie musi ona dotyczyć tylko chłopów. Prus często odwoływał się do zderzania biedy z bogactwem, i krzywdy z przemocą. Robił to jako rasowy reporter, nawet gdy posługiwał się piętrowymi igraszkami na poły baśniowymi. Nie był radykałem, w latach późniejszych polemizował z socjalistami, którym przypisywał pokusy rewolucyjne. Odwoływał się głównie do ludzkiego sumienia zamożniejszych i bardziej oświeconych. Mając świadomość, to z tego tekstu wprost wynika, co najmniej niepełnej skuteczności tych apeli.

Może to cenne, że teatr zajmujący się rozmaitymi aspektami, można by rzec obliczami polskiej tradycji, o tym wątku obecnym w polskiej klasyce przypomniał. Zarazem jest coś jeszcze, za co ten spektakl musi dostać ode mnie co najmniej bardzo mocnego plusa.

Orzechowski, czyli człowieczeństwo

Piszę o zręcznej robocie teatralnej. Ale to dotyczy w pierwszym rzędzie aktorstwa. To wielki popis Sławomira Orzechowskiego w roli Łukasza. Wychwalałem do niedawno za główną rolę w „Wachlarzu” Goldoniego z Teatrze Współczesnym. Tam mistrzowsko sportretowany zubożały hrabia, mistrz jałowych intryg, mitoman i gaduła. Tu wrak człowieka, tak żałosny, że aż budzący przewrotne współczucie (to fenomen godny Łatki z „Dożywocia”, innego spektaklu Teatru Klasyki Polskiej). Człowiek tak zły (może po prostu niereformowalny), że strawić go nie może samo piekło.

Orzechowski ma same aktorskie atuty: wyrazistą fizjonomię i głos nie do podrobienia. Ale co on z tym głosem, co z tą sylwetką, z twarzą wyprawia! Te wszystkie zaśpiewy, te miny, te groteskowe zabawy własnym ciałem, cała przedziwna technologia prowadzenia postaci, że śmiech, rzęsisty i szczery, nagle zamiera nam w ustach. To człowieczeństwo tak pokręcone i żałosne… Dla niego powinno się pisać sztuki. Tylko czy mamy wystarczająco utalentowanych autorów? Prus się w tym sensie nadał.

Co ciekawe partnerują mu aktorzy nie będący pierwszymi gwiazdami warszawskich scen, czasem spoza stolicy, gdzie kryją się czasem skarby. Bardzo obecny w Teatrze Klasyki Maciej Wyczański czasem aż przesadza w swoich karykaturach postaci, ale tu jako rozedrgany, nadaktywny Adwokat utrafia w konwencję chwilami zabawnej, chwilami ponurej bajki. Zróżnicowane i jakże charakterystyczne postaci Sędziego i Prokuratora oferują nam Michał Jarmicki i Bartosz Turzyński. Wyrazistym Diabłem, tym razem kobietą, jest Aurelia Sobczak. Całości dopełniają Michał Barczak i Gizella Bortel, każde w kilku rolach. Mieliśmy do czynienia z dobrze zestrojonym teamem.

Jeśli dodać różne uwagi i myśli, jakie się rodziły podczas „Nawróconego”, trudno nie uznać przedsięwzięcia za udane. Nawet jeśli ktoś powie z lekkim rozczarowaniem: „Jak to, ta przypowiastka ma nam wystarczyć?”. Publika świetnie reaguje na rozmaite nerwy, na sygnały tego przedstawienia. A ja się zastanawiam nad niezmiennością ludzkiej natury, pomimo historycznych przemian. Wszak na końcu skąpiec Łukasz zostaje skazany poniekąd na wieczne życie na ziemi. To może żyje pośród nas?

Plakat Nawrócony